Wieczór.
Powoli światła gasną.
Za to katedra wychodzi z mroku.
Świeci jasno.
Dzwony modlitwę dzwonią.
Świętych gromadzi się świta.
Po starych murach wodzę dłonią,
jakbym je chciał odczytać.
Na ołtarzu
palą się kwiaty,
płomień z nich płatki strąca.
Gwiazda spada
przez środek sklepienia
i wisi tam
bez końca.
Stąd jest bliżej
do nieba
malowanego w anioły.
Ulice na placu
tworzą wielkie krzyże
i klękają przy nich kościoły.
I tylko w pieśni,
co wciąż się rozchodzi
w śnieżnej zadymce i pyle,
znów mały synek się rodzi,
by wyjść na miasto za chwilę.

(Józef Ratajczak “Piąty spacer po mieście”)

….a tak mnie jakoś sentymentalnie naszło….trochę mrocznie, trochę zaczarowanie

Jedna odpowiedź do “pomrocznie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *